Chórzyści

 

 

 

Maksim Gryszkiewicz

Jestem Białorusinem dumnym ze swojego kraju, mówiącym po białorusku. Można by powiedzieć, że się urodziłem w trocinach, gdyż większość, jak mawiają, znajdują w kapuście. Zanim się pojawiłem ojciec zakładał podwaliny firmy meblowej. Pierwsze pieniądze jako mały brzdąc zarobiłem na rozładunku desek. Nawet mieszkaliśmy obok lasu. Co prawda zakładu dziś nie ma, ale drewniana drzazga gdzieś we mnie została. Pierwszy wiersz, który napisałem był o stolarni.

Studiowałem Technologie drewna na UP w Poznaniu. Obecnie pracuję w stolarni. Nawet realizując swoje zainteresowania - średniowieczną zbroją zostałem łucznikiem klubu rycerskiego - bo łuki są z drewna.

Muzyka się pojawiła w moim życiu ciut później, ale do dziś mnie nie opuszcza. Jak to mawiają do dobrej muzyki trzeba dorosnąć. Dlatego mój gust muzyczny wędrował od rosyjskiego POP?u z lat 90-tych do muzyki chóralnej, ludowej, czasem nawet muzyki klasycznej. Jestem fanem The Beatles w drugim pokoleniu, uwielbiam białoruski Rock i Underground, a tak szczerzę powiedziawszy zbieram każdą piękną ?nutkę?, którą gdziekolwiek usłyszę. Pierwsze próby wydobycia dźwięku z mojego gardła zacząłem w chórze dziecięcym w cerkwi. Nawet na kurs gitary się zapisałem, a po 2 miesiącach rzuciłem. Wena powróciła dopiero w 2013 roku. Za swoje kupiłem gitarę i zacząłem grać. W tym samym roku na spływie kajakowym wsiadłem do kajaku z zawodową śpiewaczką, z którą już wieczorem przy ognisku zaśpiewałem piosenkę ludową a cappella. I tak się zaczęła przygoda z muzyką chóralną. Pół roku prób i błędów w chórze cerkiewnym w Białorusi, solo na pierwszym moim festiwalu muzyki cerkiewnej, półtora roku śpiewania w jednej z poznańskich zespołów.

Od kwietnia 2015 roku wyruszyłem w podróż z Chórem Kameralnym UAM.

Scroll to top