Koncert majowy (2002)
fot. Stanisław Ossowski

Koncert majowy... na 83 urodziny (2002)

8 maja 2002


8 maja Aula znów wypełniła się przedstawicielami wszystkich uniwersyteckich stanów, niestety, w proporcjach odwrotnych niż występują w rzeczywistości; studentów można było policzyć na palcach. 83. urodziny uczelni - jak co roku - uczczono uroczystym wieczorem.

Tym razem muzyczny Poznań sprezentował swemu Uniwersytetowi nadzwyczajny koncert. Wzięły w nim udział zespoły - wizytówki miasta: zawodowe i amatorskie, wszystkie najwyższej klasy. Filharmoniczne „Poznańskie Słowiki" (z powodu choroby prof. Stuligrosza - pod batutą Bartosza Michałowskiego) zaśpiewały m.in. haendlowskie „Alleluja", a Poznański Chór Chłopiecy ze swoimi solistami i pod dyr. Wojciecha Kroloppa - „Agnus Der z mozartowskiej Mszy Koronacyjnej. Chór „Dominicantes" Wyższej Szkoły Bankowej pod dyr. Karoliny Piotrowskiej-Sobczak wykonał prawie całą „Cantus Missae" J.G. Rheinbergera. W tym duchu wystąpiła też „Nova Gaudia" z prawykonaniem „Stabat Mater" swego twórcy i szefa Jacka Sykulskiego, a Chór Akademicki UAM przypomniał jeszcze dwa jego utwory sakralne: „Ave, marin stella" oraz „Kyrie" oraz fragment z „Całonocnego czuwania" Rachmaninowa.  Urodzinowy prezent od Chóru Kameralnego UAM Krzysztofa Szydzisza, stanowiły kompozycje: Irlandczyka C.V. Stanforda, Macieja Żółtowskiego (Victimae Paschali Laudes) i Duńczyka J. Hoy-bye' a. W zgoła innym nastroju, mianowicie muzycznej zabawy, popisywał się sekstet wokalny „Affabre concinui"; wersja ravelowskiego Bolera w opr. J. Sykulskiego, wywołała serię bisów w podobnym stylu. Owacyjnie przyjęto też słynną „Orawę" W. Kilara w wykonaniu orkiestry „Amadeus" Agnieszki Duczmal.

Blisko 3-godzinny koncert (prowadzili go Alina Kurczewska i Wojciech Neinwig), miał jeszcze swój kilkuwątkowy finał. Zanim rektor Stefan Jurga doszedł do głosu, by złożyć podziękowania artystom - bohaterom wieczoru, przyjął od nich podziękowania za swoje dwie „kadencje serca dla muzyki" w Uniwersytecie. Słowom towarzyszyły ogromne naręcza kwiatów i życzenie, by sam... zadyrygował chórem. Debiut z batutą wypadł - według oceny maestry Duczmal - świetnie. śpiewacy na estradzie, publiczność i dyrygent w haendlowskim „Cmlii" byli razem. To najważniejsze!

Romuald Połczyński

Życie Uniwersyteckie Nr 5-6 (109-110) maj-czerwiec 2002