Urodziny Uniwersytetu jak zawsze - z muzyką! (2007)
fot. Maciej Męczyński

Urodziny Uniwersytetu jak zawsze - z muzyką! (2007)

7 maja 2007


88. urodziny naszej Alma Mater łączą się z bardziej okrągłą rocznicą: 150-leciem powstania Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Nieprzypadkowo. Z kręgów P1PN wyszła bowiem - jak wiadomo - inicjatywa stworzenia nad Wartą polskiego uniwersytetu.

Przypomniał o tym prof. Stanisław Lorenc w słowach serdecznego powitania gości corocznego koncertu, którego JM Rektor jest gospodarzem, zwyczajowo już proponując strawę duchową z najlepszych potraw, przygotowanych ze znawstwem i smakiem przez uniwersytecką brać śpiewaczą.

W poniedziałkowy wieczór 7 maja br. występ dwóch słynnych chórów UAM postanowiono jeszcze wzbogacić organami. Dostojny instrument, największa ozdoba auli, wraz z ubiegłorocznym odnowieniem, powrócił do swego pierwotnego wyglądu. Warto więc było posłuchać jego brzmienia. Tymczasem, już podczas próby, niepokój wykonawców wywołała niesprawność części skomplikowanego mechanizmu. Wydawało się, że usterkę usunięto. Niestety, tuż przed rozpoczęciem programu, fachowcy musieli ponownie interweniować i na oczach publiczności zaglądać do wnętrza kolosa. Opóźniony o kwadrans (akademicki?) koncert z każdą następną chwilą pozwalał zapomnieć o początkowym zdenerwowaniu. Prof. Elżbieta Karolak, doświadczona i najpopularniejsza poznańska organistka, zademonstrowała paletę brzmieniową instrumentu. W solowych utworach i towarzysząc Chórowi Kameralnemu Krzysztofa Szydzisza. Znaleźliśmy się w świecie francusko-belgijskich kompozytorów i organistów z przełomu XIX i XX stulecia: Louisa Vierne'a, Gabriela Faure'a, Jaaka N. Lemmensa, Cezara Francka i Eugena Gigouta. Zachęceni do zadumy — słynną Cantique de Jaen Racine G. Faure'a i zaciekawieni pierwszym wykonaniem w Poznaniu Mszy uroczystej L. Vierne'a. Trudny, ambitny, starannie przemyślany program komentował Adam Banaszak.

Chór Akademicki UAM, do którego należała druga część spotkania, zrazu podtrzymał nastrój refleksji sprzed przerwy. Rozpoczął efektowną kompozycją J. Tavenera (z kwartetem solistów) i tekstem Ewangelii wg św. Łukasza, Glorią z mszy dominikańskiej — utworem szefa chóru Jacka Sykulskiego i opracowanym przez tegoż artystę na dwa chóry (mniejszy spełniał rolę orkiestry!) fragmentem Mozartowskiego „Requiem". A potem — dla kontrastu — zaczęła się muzyczna zabawa, w której prowokowaniu chórzyści Sykulskiego czują się coraz swobodniej. Poleciały, jeden po drugim, przeboje Joela, Mercury'ego, Lennona, McCartneya... By zwiększyć ekspresję, na tle rozbawionego i roztańczonego chóru w pewnym momencie pojawiła się z solowym popisem była mistrzyni gimnastyczna(!). Największą zaś owację zebrali panowie; męska grupa wokalna urządziła autentyczny show. Panie: Joanna Theuss i Beata Bielska uzupełniły słowem finał urodzinowego wieczoru.

(rp)
Życie Uniwersyteckie Nr 5 (164) maj 2007